Moje podwórko odwiedził jeż. Czy do Was też zaglądają tacy mili goście?
Kolejny mój ultrakrótki wiersz. Podobno sztuka pisania jest sztuką skracania. A Wy co o tym myślicie?
Ciemność światła przyciąga,
lgnę do niej jak ćma do lampy.
Jasność umysłu podpowiada,
że za wcześnie,
że na to nie pora.
Poniżej zamieszczam kolejny mój tekst. Ciekawa jestem, na ile on do Was przemawia. Pozdrawiam
Po niebie suną parami obłoki,
Ptaki lecą gromadą. Słońce
rzuca cień na wszystko wokół.
Na dole na zimnym kamieniu
siedzi samotność.
Chyba wszyscy lubią ptasie mleczko. Dziś właśnie przepis na lekkie ciasto z cytrusową pianką, która smakuje szczególnie dzieciom. Ciasto można zrobić w kilku wersjach. Zamiast piec biszkopt można na spodzie blachy poukładać sklepowe biszkopty. Wówczas po podwojeniu składników na piankę wyjdzie nam coś w rodzaju sernika na zimno. Zachęcam do eksperymentowania. Wypróbujcie, która wersja bardziej Wam odpowiada.
CIASTO:
Białka po oddzieleniu od żółtek ubić na sztywną pianę powoli dodając cukier. Następnie dodać żółtka i dalej miksować. Wsypać mąkę wymieszaną z kakao. Całość delikatnie wymieszać i przełożyć do foremki wyłożonej papierem do pieczenia. U mnie była to kwadratowa forma o boku 24 cm. Piec w temperaturze 170 stopni Celsjusza przez około 20-30 minut do suchego patyczka.
PIANKA:
Rozpuszczamy galaretkę w 1 szklance gorącej wody, odstawiamy do wystygnięcia. Ubijamy śmietanę, pod koniec dodajemy zimną galaretkę. Jeśli ktoś lubi słodsze desery, może dodać łyżeczkę drobnego cukru lub cukru pudru. Wykładamy na wierzch wystudzonego ciasta. Wstawiamy do lodówki, by lepiej stężało.
POLEWA:
Składniki rozpuszczamy w garnuszku na gazie cały czas mieszając. Gdy ostygnie wylać na ciasto.
Ciasto przechowujemy w lodówce. Najlepiej smakuje po mocy spędzonej w lodówce.
Smacznego
Moje przemyślenia na powyższy temat. Ciekawa jestem Waszej opinii.
Miasto nocą jest wymarłe. Tylko blask kolorowych neonów i światło lamp. Gdzieniegdzie przemknie spóźniona taksówka albo czarny kot. W tej pustej ciszy ludzie śnią najskrytsze marzenia, uśmiechając się, a potem zapominają wcielić w życie to, co im się śniło. I tylko nieliczni promienieją światłem i nie boją się jechać taksówką, przed którą przebiegł czarny kot, w nieznaną przyszłość.