Smutna historia?

Dziś zamieszczam historię, która mogła wydarzyć się naprawdę. Trzymam kciuki za jej bohaterkę. Ten znak zapytania ma symbolizować pozytywne zakończenie.

Przebudzenie

Tak, urodziłam córeczkę. Teraz ma 3 lata, duża z niej dziewczynka i taka kochana. Może i śliczna, jednak nie to jest najważniejsze. Że przesadzam? Tak myślałam po jej urodzeniu, a teraz się boję, że jutro już nie obudzę się i nie będę mogła na nią popatrzeć, ucałować jej malutkich stópek, przytulić i powąchać jak pachnie. Nie patrz tak na mnie, nie zwariowałam. Zaraz ci pokażę. Widzisz? Teraz rozumiesz? Nie wiedziałaś, że to peruka? Przecież moje włosy nigdy nie były mocne. Może teraz, gdy ten meszek odrośnie? Nigdy nie wiadomo. Nie potrzebuję litości, nie przytulaj mnie. Łaknęłam tego, gdy Lila miała osiem miesięcy. Wtedy jednak nie było przy mnie nikogo, tylko Tomek i moi rodzice. Przyjaciele, znajomi nagle przestali dzwonić, przychodzić, interesować się. Doszło do tego, że przechodzili na drugą stronę ulicy udając, że mnie nie poznają. Że schudłam, że zbladłam? To ma być powód? A może myśleli, że to zaraźliwe? Czułam się jak trędowata. W głowie układałam najczarniejsze scenariusze, byłam nie do wytrzymania i ten dobijający ból głowy i brak siły na cokolwiek. Nawet, gdybym bardzo chciała, to nie mogłam. Moje nogi i pozostałe członki odmawiały posłuszeństwa. Potem było jeszcze gorzej. Do tego wszystkiego ten strach, że umrę, choć nie byłam na to gotowa. Ile łez wylałam, ile razy myślałam, że może lepszym wyjściem byłoby samobójstwo? Zaraz przychodziła refleksja: no przecież jest Lila, nie mogę tego zrobić i… tak naprawdę nie chcę. Może powinnam czuć się wybrana, bo w moim wieku zachorowuje podobno jedna osoba na sto tysięcy. Poza tym lekarze dają mi sześćdziesiąt procent szans na przeżycie. Że to dużo i żebym się nie martwiła? Nie ośmieszaj się. Przecież nie wiesz nic o mnie i o tym, co czuję. Nikt z twoich bliskich tak nie cierpiał. Czasem myślę, że to spotkało mnie za karę. Bywałam podła, nie dawałam się podporządkować nikomu. Zobacz jaki Tomek miał ze mną krzyż pański, ile musiał się nachodzić, natrudzić, żebyśmy byli razem. Zachowywałam się jak rozkapryszona księżniczka. No co tak patrzysz? Myślę, że to było mi potrzebne, żeby zrozumieć i ustalić nowe priorytety. Mam nadzieję, że najgorsze za mną, że pokonałam to draństwo. Jednak nigdy nie możesz być pewna jutra. Nie powinnaś układać długofalowych planów, bo lekarz zleci badanie krwi, dasz sobie jej trochę upuścić, niczego się nie spodziewając, a to zmieni całe twoje życie.

Teraz już rozumiesz dlaczego mój system wartości jest inny? Wymyśliłam go na nowo dla Lilki i dla siebie. To tak, jakbym się przebudziła do innego życia. Dobrze, że już jest wiosna…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *