W czołówce tego co kocham są polskie góry. Uczą nas pokory, a wszelkie trudy nagradzają niesamowitymi widokami. Jeżdżę tam przynajmniej raz w roku, najczęściej przed sezonem turystycznym, by móc delektować się nimi bez tłumu turystów. Nie mam nic przeciwko ludziom, jednak w nadmiarze mogą być męczący, a moim założeniem było odpocząć od codziennego zgiełku. Jeśli ktoś mieszka w mieście, lub pracuje w hałaśliwym miejscu, to wie o czym mowa.
Chciałam wszystkich poinformować, że Polacy są wspaniali. To nieprawda, że człowiek człowiekowi wilkiem. Na co dzień różnie się myśli o spotykanych ludziach, albo nie ma czasu w zabieganiu, by się nad tym zastanowić. A może jest tak, że będąc turystami wszyscy jesteśmy bardziej wyluzowani i przez to milsi dla innych? Chcemy pokazać swoją lepszą stronę? Nawet jeśli, to nie mam nic przeciwko temu. Za chwilę podam stosowne przykłady.
Z jednego ze szlaków zeszliśmy wczesnym wieczorem. Okazało się, że kolejny bus będzie za 45 minut. Wpadłam na pomysł, że zatrzymam któryś z mijających nas samochodów. Okazało się to łatwiejsze niż myślałam! Trwało może dwie minuty! Zatrzymała się przemiła para z Warszawy. A tyle się mówi o tym jacy to Warszawiacy są wyniośli. Chcę zdementować te plotki.
Kolejnego dnia na szlaku spotkaliśmy pewną parę z miasta T., która bez skrępowania opowiadała nam o swoim życiu. Okazało się, że oboje są po przejściach, mają dzieci z poprzednich związków i po pięciu latach wspólnego bycia razem udało im się wyjechać i odpocząć. Czy to nie wspaniałe, że obce osoby nam zaufały i opowiedziały o trudnej przeszłości? Nie będę się tutaj wdawać w szczegóły, gdyż jestem dyskretna. Jeśli ktoś jest spragniony sensacji zapraszam na portale plotkarskie, gdzie afer nie brakuje.
Następnego dnia po dotarciu na jeden ze szczytów spotkaliśmy małżeństwo w wieku dojrzałym, które co roku przyjeżdża w Tatry. Kolejni sympatyczni ludzie. Ustąpili nam miejsca na szczycie, byśmy mogli zrobić fotografie z lepszym widokiem. Zabawiali nas miłą rozmową, a pytani udzielali wskazówek od której strony najlepiej pokonać konkretny szlak.
Na sam koniec jeszcze dygresja odnośnie górali, którzy przewożą turystów bryczkami po dolinach, czy szlakiem prowadzącym nad Morskie Oko. Gdy z ciekawości rano zapytaliśmy o koszt takiego przejazdu, to cena wynosiła 130 PLN, a wieczorem – okazja, ostatni kurs – tylko 10 PLN. Widać góral też Polak i nie zawsze jest tak pazerny jak o nim mówią.
Eliza Mikulska